Articles

How Glen Davis Opened the Door for the NBA’s First Openly Gay Player

Niektórzy mówią, że motyl trzepoczący skrzydłami w Japonii może wywołać huragan w Stanach Zjednoczonych. Choć nikt nigdy nie pomyli „Big Baby” Glena Davisa z motylem, trudno nie docenić tego, że najmniejsze, niepowiązane ze sobą działania mogą mieć wielkie, nieprzewidziane konsekwencje. Oto historia o tym, jak Glen Davis i Orlando Magic odegrali integralną rolę w realizacji pierwszego otwartego homoseksualnego gracza w NBA.

12 lutego 2014; Orlando, FL, USA; Orlando Magic power forward Glen Davis (11) reaguje i wskazuje po tym, jak zrobił kosz przeciwko Memphis Grizzlies podczas pierwszej kwarty w Amway Center. Mandatory Credit: Kim Klement-USA TODAY Sports

Jason Collins tego lata ujawnił się w wywiadzie dla Sports Illustrated. 12-letni weteran NBA nie został podpisany w trakcie wolnej agentury i musiał czekać przez cały sezon, aby przekonać się, czy zespół, który ma za sobą kontuzje, potrzebuje silnego egzekutora. To czekanie opłaciło się, gdy Collins podpisał w niedzielę kontrakt z Brooklyn Nets. Na pierwszy rzut oka wygląda to tak, jakby nie miało nic wspólnego z Glenem Davisem czy Orlando Magic, ale przyjrzyj się bliżej, a zrozumiesz, że ma.

Kiedy zaczyna się rola Glena Davisa w tej historii? Sięga ona daleko wstecz poza moment, w którym Magic wykupili kontrakt Davisa. Może nawet tak daleko, jak wtedy, gdy grał dla Boston Celtics, zanim Dwight Howard ubłagał Magików, by się za niego wymienili. Ważne jest, aby prześledzić początki tej historii, aby dowiedzieć się dokładnie, jak to wszystko jest ze sobą powiązane.

Davis został wybrany przez Seattle Supersonics w drugiej rundzie draftu NBA 2007. Jego prawa zostały sprzedane wraz z Rayem Allenem do Boston Celtics. Razem z Paulem Piercem, Kevinem Garnettem i trenerem Dociem Riversem zdobyli mistrzostwo NBA już w pierwszym sezonie Davisa. Ten wczesny sukces wydaje się prześladować Davisa przez całą jego karierę, gdyż w końcu został sprzedany do Orlando Magic i naprawdę zmagał się z atmosferą przegranej.

Davis od razu został źle obsadzony w Orlando. Po odejściu Dwighta Howarda i Ryana Andersona, Davis miał wziąć na swoje barki duży ciężar ofensywny, co robił bez sumienia i bez powodzenia. Bardziej niepokojące od jego słabej gry było złe nastawienie w trakcie zmiany kultury Orlando Magic.

Kłuje go przegrana, liczne incydenty na parkiecie i bardzo publiczne załamanie w motelu o 3 nad ranem w tym roku. Żadna z tych historii nie zapowiadała przyszłości Davisa jako integralnej części masywnego momentu społecznego, ale była fundamentalna w ustawieniu sceny.

Orlando Magic mieli wyraźnie dość Davisa, ale nie byli w stanie znaleźć partnera handlowego w zeszłym tygodniu w trade deadline. Jego słaba gra i drogi kontrakt odstraszyły drużyny. Tnąc straty, Magic wykupili Davisa, uwalniając czas gry dla młodszych graczy i pozbywając się problemu z szatnią. Teraz, jako wolny agent, Davis z dnia na dzień przeistoczył się z niechcianego balastu w gorący towar.

Wielu graczy starało się o jego usługi, ale ostateczna decyzja należała do Los Angeles Clippers i Brooklyn Nets. Oba kluby desperacko potrzebowały pomocy w środku pola, ale była jedna kluczowa różnica. Clippers byli prowadzeni przez Doca Riversa, byłego trenera Davisa w Bostonie. Choć nigdy nie było między nimi idealnej relacji, ta znajomość sprawiła, że Davis czuł się bardziej komfortowo.

23 lutego 2014; Los Angeles, CA, USA; Brooklyn Nets center Jason Collins (46) jest witany przez głównego trenera Jasona Kidda i sztab trenerski podczas pierwszej połowy w Staples Center. Mandatory Credit: Gary A. Vasquez-USA TODAY Sports

Z Davisem poza kadrą, Nets wciąż potrzebowali big mana. Tutaj różnicę zrobiła inna relacja zawodnik-trener. Trener Nets Jason Kidd grał z Jasonem Collinsem dla Nets, kiedy drużyna była jeszcze w New Jersey. Połączyła ich silna więź, a Kidd wyraził swoje poparcie, gdy Collins się ujawnił. Po odrzuceniu przez Davisa, Nets znaleźli swojego człowieka w Collinsie.

Inna relacja byłego kolegi z drużyny może mieć wpływ na decyzję Davisa. Bycie kolegami z drużyny z Kevinem Garnettem nie może być łatwe, a ci dwaj mieli tarcia przez cały okres gry w Celtach. Garnett rzekomo próbował zwerbować Davisa tym razem dookoła, ale zatrzymał się krótko przed full-court press. „Big Baby’s not my f– valentine,” powiedział Garnett, „I guess Baby’s a hot commodity right now.” Takie ostre słowa mogły przypomnieć Davisowi o ciężkich czasach w Bostonie:

Teraz kto wie, czy Collins dostałby kolejną szansę na grę w NBA. Może rzeczywiście Net’s podpisaliby z nim kontrakt zamiast z Davisem. Może zrobiłby to inny zespół (Collins grał też przez rok w Bostonie pod wodzą Doca Riversa). Davis i Orlando Magic nie zasługują na uznanie za ten kamień milowy i historia wkrótce zapomni o roli, jaką odegrali w jego powstaniu, ale na razie, przez chwilę, możemy docenić ich wpływ.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *